Witajcie. Nie codziennie opisuję takie sytuacje, ale dziś pozwalam sobie na wyjątek. Wśród przesyłek, jakie ostatnio do mnie docierają, prezentowe i nieprezentowe, dla bliskich i dla siebie, doszły dziś do mnie niemieckie kalendarze adwentowe ze słodyczami, jeden dla mnie, drugi dla mojego partnera. Po wyjęciu ich z pudełka ogarnęła mnie chwila magicznego wzruszenia i takiego niedowierzania, że święta tóż, tóż, za rogiem, i będą to moje pierwsze święta spędzone poza rodzinnym domem. Kalendarze są w kształcie choinki, a ja uwielbiam choinkę i ogólnie jej kształt. Ciekawe, czy w tym roku uda mi się mieć taką małą, choćby sztuczną choinkę, bardzo bym chciała. Nie musi być miliona ozdób i świecących lampek, których i tak nie zobaczę. Kalendarze adwentowe wylądowały w szafie, coby żadne z nas nie rzuciło się na nie wcześniej, niż to zaplanowane.
Categories