Ponieważ co roku tradycją u mnie w domu jest, że odlicza się do świąt i z tej okazji kupuje kalendarze adwentowe z różnymi czekoladkami i smakołykami, nie inaczej będzie w tym roku. Teraz jednak mój wybór padł na taki kalendarz, w którym są 24 herbaty o różnych smakach. Takiego jeszcze nie miałam.
A u was jak to jest z kalendarzami?
Link do tego herbacianego, jakby ktoś chciał:
https://allegro.pl/kalendarz-adwentowy-herbaty-bio-24szt-lebensbaum-i7572445865.html
Cena około 19 zł.
Hej kochani!
Przez ostatnie trzy tygodnie brałam udział w pewnym kursie aktywizacji zawodowej organizowanym ze środków Unii Europejskiej przez fundację Human Discovers. Już pod sam koniec kursu, w dzień egzaminu i ogólnej papierologii związanej z jego trwaniem otrzymała informację, iż musze przyjść na badanie biofeedback. Dziś byłam na nim poraz pierwszy i do końca listopada, codziennie od poniedziałku do piątku mam się na nim zjawiać.
Takie badanie trwa około 40-45 minut. Polega ono na tym, że zostaję podłączona do specjalnych elektrod, które mam umieszczone na głowie, i ma na celu badać moje skupienie i koncentrację. Dziś słuchałam muzyki i odtwarzana mi była książka, swoją drogą bardzo ciekawa opowiadająca o odważnym, włoskim nastolatku, którego rodzina została porwana i więziona przez mediolańskich aliantów, nazywała się "Pod szkarłatnym niebem", zamierzam przeczytać ją do końca.
Kiedy jestem skoncentrowana na konkretnej czynności, na przykład na słuchaniu książki lub muzyki, jest ona odtwarzana, natomiast gdy moje myśli pójdą w innym kierunku, materiał dźwiękowy zaczyna się zacinać i zanikać, i nie otrzymuję tak zwanych punktów za koncentrację.
Jakie są moje pierwsze wrażenia po pierwszym spotkaniu? Cóż, nie jestem jeszcze w stanie tego powiedzieć. Słyszałam, że ludziom się to bardzo podoba i pod koniec takiej sesji mówią, że pomogło im to w poprawieniu skupienia i koncentracji. Ciekawa jestem kolejnych spotkań. Jutro mam przynieść płytę ze swoją muzyką oraz albo książkę do czytania, albo coś do pisania, bym mogła skupić się na czymś, co pochłonie mnie bez reszty, wtedy może bardziej się skupię, niż miało to miejsce dnia dzisiejszego.
Pozdrawiam was cieplutko, bo pogoda już nie rozpieszcza.
Julia
Witajcie!
Teraz troszkę będzie o psach, ponieważ od niedawna, bo od dwóch tygodni mam prawie pięciomiesięcznego psa rasy beagle. W domu radość jest wielka, a sam pies też już u nas się zaklimatyzował i dobrze się czuje. Wydaje mi się jednak, że mnie jako osobę z wadą wzroku traktuje troszkę inaczej, niż pozostałych domowników. Gdy się do psinki zbliżam, momentalnie uspokaja się, nie gryzie mnie tylko wyciąga do mnie łapki, opiera się nimi na mojej ręce, daje się głaskać i miziać, nic mi przy tym nie robiąc oraz bardzo głęboko i intensywnie patrzy mi w oczy, jakby wiedziała, że nie może ze mną nawiązać kontaktu wzrokowego.
Z natury te psy są bardzo szalone i narwane, cechuje je ich myśliwski instynkt, ponieważ niegdyś wykorzystywane były do polowań. Mają niesamowity węch, przez co wręcz głupieją gdy jedzenie jest na stole lub w zasięgu jego pyszczka, dlatego wszystko trzeba chować i odsuwać jak najdalej, bo pies tej rasy jest bardzo szybki i ma ogromny refleks. Jak już dorwie swoją zdobycz, to nie jest łatwo by ją oddał, choć cały czas jest przez domowników tego uczony. Piesek wabi się Lara, od bohaterki Lary Croft z gry Tomb Raider. Wszyscy są zadziwieni tym, jakie Lara ma do mnie podejście. Cały czas się zastanawiamy, czy psy wyczuwają coś takiego, jak choroba narządu wzroku? Jakie są wasze spostrzeżenia na ten temat?
Cieplutko pozdrawiam,
Julia
Witajcie!
Nie pisałam o tym, ale jestem wielkim smakoszem kawy. Lubię normalną, zwykłą kawę parzoną chibo family, jak również te takie z górnej półki, włoskie i aromatyzowane, na przykład ostatnio miałam przyjemność kosztować kawy orzechowej oraz kawy o smaku irlandzkiej whisky irish cream. Niestety jednak okazało się, iż chorując na jaskrę muszę w ogóle unikać kofeiny, wobec tego wczorajszy dzień był ostatnim dniem, kiedy napiłam się kawy rano. Trzymajcie kciuki, obym wytrzymała, bo dziś już musiałam wyjść z kuchni gdy poczułam zapach kawy, bo tak mnie kusiło.
Miłego wieczoru!
Dzień dobry!
Jak właściwie zaczęła się moja blogowa pasja? Oj, dużo by tu opowiadać, ale trwa już ładnych parę lat. Swoją przygodę z pisaniem zaczęłam mniej więcej w roku 2007, kiedy podczas pobytu na zielonych koloniach pewna koleżanka pokazała mi nieistniejący już serwis do blogowania mylog.pl, i na przykładzie swojego bloga zademonstrowała mi jak to jest, że można publicznie pisać, ludzie to potem czytają i komentują.
Po powrocie do domu, cóż, zaczęło się. Pierwsze blogi, najpierw na mylogu, potem na onecie, na bloggerze, na innych pośrednich serwisach, z mniejszym lub większym sukcesem blogowałam pisałam pamiętnik, drobne artykuły, z wiekiem i wykształceniem stawały się one coraz bardziej dojrzalsze i rozbudowane w content. W szóstej klasie szkoły podstawowej zainteresowałam się html-em i javascriptem, więc zaczęłam się uczyć projektowac strony Internetowe, na tyle, na ile osoba niewidoma jest to w stanie zrobić. Ogólne pojęcie webmasteringu nie było mi już wtedy obce. Kiedy byłam w technikum, prowadziłam nawet bloga z Agnieszką, obecną użytkowniczką Eltena o nicku Annabeth, jednak pomysł przepadł z racji braku czasu spowodowanego nauką i ogólnym, można powiedzieć niedogadaniem się co do jego treści. Mam nadzieję, że pomysł kiedyś wznowimy. Naszego archiwalnego bloga możecie znaleźć pod adresem:
https://lifeblog-aj.blogspot.com
Potem przez jakiś czas miałam przerwę od blogowania. Nie brakowało mi tego zajęcia, po prostu stwierdziłam, że na jakiś czas muszę sobie dać spokój i odpocząć, by potem znów powrócić z nowymi siłami i pomysłami na fajne treści, co zaowocowało założeniem bloga na wordpressie w maju tego roku, i follow-upów czyli następstw poszerzających jego treść, takich jak chociażby ten eltenowy blog czy miniblog na tumblrze. Dzięki serwisowi ifttt jestem w stanie sobie tak automatyzować zadania, że automatycznie po opublikowaniu wpisu na na przykład wordpressie, publikuje się on na tumblrze, na facebookowej stronie oraz na twitterze, to bardzo ułatwia promocję w mediach społecznościowych, a także nie zabiera tyle czasu i można wtedy skupić się naprawdę na treści i na przypływie inspiracji.
Życzę wszystkim obecnym bloggerom oraz tym, którzy zaczynają dopiero swoją przygodę z pisaniem dużo wytrwałości, sukcesów i samych owocnych treści. Pamiętajcie, że tylko wytrwałość w tym co robicie i świadome dążenie do wyznaczonych celów zaowocuje sukcesem. Nie zrażajcie się porażką, traktujcie ją jako lekcję na przyszłość. Uczcie się, bo przez całe życie warto się rozwijać i poszerzać swoje umiejętności w tym, co Was interesuje. tej wiedzy nikt Wam nie zabierze, a dzielenie się nią z innymi tylko przyniesie Wam radość, tak jak przynosi ją mi, kiedy Wam albo komukolwiek innemu opowiadam o tym, co wiem i mogę pomóc.
Trzymajcie się cieplutko.
Wasza Julia
Witajcie. Pomyślałam sobie, ot taki spontaniczny pomysł wpadł mi do głowy przy wieczornej herbacie, że zmienię nazwę bloga, bo nietylko muzyką i dźwiękiem człowiek żyje, a już niektóre pozamuzyczne tematy zaczynają się tu pojawiać, więc tę nazwę uważam za jak najbardziej odpowiednią, po prostu mój mały, juliowy światek.
Pozdrawiam i życzę miłej nocy, wszak właśnie miałam zamiar kłaść się spać, a tu ten elten mnie zatrzymał. 😉